Millenium

Narodowa epopeja
Leszka Wierzchowskiego
„MILLENIUM”

Nadanie Orderu Króla Daniły Halickiego

 Foto: H. Wysocki

Bard niepodległej Polski –
Wierzchowski!

Niechaj w Gdańsku cud się stanie:
Polska – z kolan niech powstanie!…
Niech więżące nas struktury
Pękną jak Jerycha mury…

– zaklina autor „Millenium”, bard solidarnościowego zrywu polskiego narodu w 1980 r. w Gdańsku, nawiązując także do innych wydarzeń drugiej połowy XX wieku w Polsce, począwszy od Powstania Warszawskiego 1944 roku.
I dodaje:

Żaden imperializm
Terroru nie trwał długo i ten w gruz się zwali:
I choć złamano w Polsce wolności sztandary,
Wierzę, że nowe wzniesie – ludów solidaryzm!

Okładka Książki Millenium

         Leszek Wierzchowski – to twórca i oddany przywódca Polskiego Ruchu Monarchistycznego, a także poeta i dramaturg. Człowiek wielkiego serca i niezwykłej skromności. Urodził się 10 września 1949 roku w Zawierciu. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.

        W latach 70-tych i 80-tych pracował jako dziennikarz w Warszawie i Katowicach.

        Na łamach prasy krajowej i polonijnej  (Londyn) ukazywały się jego wiersze i fraszki. Pisał poetyckie dramaty…

       W 1981 roku – mając 33 lata  – stworzył paradokumentalny dramat „Millenium”. Akcja utworu rozgrywa się w gdańskiej stoczni w najgorętszych dniach sierpnia 1980 roku. Autor wprawdzie nie uczestniczył w tamtych wydarzeniach, ale – jako dziennikarz – wielokrotnie spotykał się ze sztandarowymi  bohaterami solidarnościowego zrywu stoczniowców takimi,  jak Anna Walentynowicz, Alina Pieńkowska, Andrzej Gwiazda, Lech Wałęsa i wieloma innymi. Dlatego postacie dramatu są żywe, nie wydumane. Bazował także  na dokumentach i publikacjach, co wpłynęło na  rzetelność relacji. Stan wojenny, wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 roku, uniemożliwił wydanie utworu. Tekst przetrwał dzięki temu, że znajdował się w korekcie, w domu autowa. Wydrukowany został dopiero pod koniec ub. stulecia. Wkrótce potem „Millenium” było inscenizowane w Łodzi  z udziałem wybitnych aktorów takich , jak  Jan Machulski, Leon Niemczyk i inni.

         Dramat „Millenium” Leszka Wierzchowskiego ukazuje losy bohaterów na tle przełomowych wydarzeń w dziejach naszego narodu, stanowiących jednocześnie cząstkę światowego procesu rozkładu komunizmu. Dlatego bez zastrzeżeń można mu nadać rangę narodowej epopei naszych czasów. Wydaje się, że poeta zadaje pytanie – czy społeczeństwo polskie, wchodzące w drugie tysiąclecie państwa z bagażem bolesnych i dramatycznych doświadczeń, wyciągnęło właściwe wnioski na swoją przyszłość?

      Pytanie to niezwykle znamienne. –

Anna OHDE

FRAGMENTY EPOPEI „MILLENIUM”

* * *

Ziemio, zdradą,
Krwią przesiąknięta, polska ziemio,
Obudź się gniewna w szlachetności!
Wydobądź siły, które drzemią
W trzewiach twych, byśmy – ludzie prości,
Mogli odnaleźć siebie w mroku!
Dodaj nam sił twych, dodaj woli
Tak przy warsztacie , jak na roli
I wolną Polskę – wyprorokuj!
By była nasza, była dla nas,
Dobra jak matka, czysta, święta,
Prawdą i praca przesiąknięta,
Dla wrogów swych – nieprzejednana!
Wolą niezłomna, racją mądra,
Miłością ludu – przeogromna,
Nie łatwowierna, ale pomna
Historii swej i praworządna.
Taką bądź , polska ziemio, dla nas,
Ojczyzno wodzów i geniuszy.
Ty – wciąż rozszarpywana rana
W patriotów czynach, myślach , duszy.
Ja – stąd wyjdę ostatni!… Boże,
Odwagi daj nam! Hartu trzeba
Nam, wytrwałości. Tak jak chleba
Zgłodniały człowiek łaknie. Może
Po wielu strajkach, krwi i trudach
W walce o wolność – nam się uda
Zwyciężyć. Wy wspierajcie nas
Na duchu… Boże!… prowadź nas!…

* * *

Czy Polska będzie niepodległa?
Kiedy niewoli młyński kamień
Z szyi nam spadnie ? -Choćby zbiegła
Moc lat, wierzę, że dzień nastanie,
Gdy w czyn przemieni się pragnienie:
Wróg pierzchnie! Polska w bohatera
Szatach opuści piekieł cienie
I nie będziemy już cieniami
Swej matki. Wierzę! A więc z wami
Jestem i z wami Polskę zmienię!
Prawda, walczyliśmy już nieraz,
Lecz pojedynczo, poróżnieni,
Dziś tu jesteśmy wszyscy – razem:
Bohaterscy i nieustraszeni!
Bo długo leżeliśmy płazem,
Kneblami nam zatkano usta,
Krew z nas sączono, karmiąc łzami,
Dziś każdy z nas poznał oszusta,
On -dłużej już nas nie omami! 
A kto nam grozi, kto nas straszy,
Że przez nasz gniew Ojczyzna ginie,
Ten wróg! Lęka się racji naszych,
Swą zgubę widzi w naszym czynie!
On – Polskę przywiódł do ruiny,
Zgniliznę nazwał moralnością,
Aż kraj zszedł w ślepe koleiny –
Ot, komu bunt nasz w gardle kością!
Otrzyjcie łzy. Nikt nie pokona
Narodu , który się nie dzieli:
Nie będzie straszny nam chłód celi,
Gdy celem Polska wyzwolona!
By nasze dzieci, nasze wnuki
Nie musiał więzić nikt, katować,
By trupów ich nie rwały kruki,
Nie będziem głowy w piasek chować!
Wy, moją armią!- Boże, prowadź!

* * *

Strzeżmy się! Niech nas nikt nie dzieli-
Ze słabym się nie będą liczyć.
Władzy – dość żeśmy wycierpieli
Podłości! Gdy nas pałką ćwiczyć
Musiał milicjant, kuć w kajdany
Lub strzelać do nas. Nas – narodu,
Co podniósł pięść przeciwko władzy,
By ustrzec dzieci swe od głodu,
Kłamstwa. Byśmy nie byli nadzy,
Abyśmy wolność i rozsądek –
Nie przemoc, niby chleb dzielili,
Za naturalny spraw porządek,
Za sprawiedliwość – narzucili
Nam wyrok: śmierć! śmierć! śmierć! Nam z rodu
Piastów, co z wrogiem nie znał miru,
Co hydry dusił już za młodu,
Nie bał się śmierci ni Sybiru,
Co ginął w oświęcimskich piecach,
Walczył na obcych lądach, morzach,
By trwał – szlachetny! Choć na plecach
Ciążyła mu niełaska Boża
Zbyt długo! Naród, powołany
Dziś do wolności, niech pamięta:
W jedności – Polski los wygrany,
W solidarności – wola święta!

* * *

Strach, strach, strach!… rano i wieczorem,
Strach, strach, strach – dyktatury wzorem,
Strach, strach, strach… Nawet zastraszanie
Strachem, że strach! -Trwa ogłupianie
Bezradnych ludzi, ludzi tłumu-
Jak manekiny bez rozumu-
Spokorniałego. Ręką rusza
Człowiek, językiem, ale dusza
W niewoli strachu – na ramieniu,
Pod którym serce. W serca cieniu
Prawda – wre, krwawi i kotłuje-
Lecz nad nią strach! Wiec ręka czuje,
I czuje myśl, i czuje język
Wszechprzepotężne strachu więzy:
Na jawie, we śnie, przy obiedzie,
W pracy, w rodzinie i w sąsiedzie,
Nad nami strach i strach pod nami,
Przed sobą strach i przed tłumami,
Strach w cyrku, w kinie i w teatrze.
Strach, strach, gdy czytam, słucham, patrzę –
Kreci się strachu błędny taniec,
A jego celem – zniewalanie!


Zniewolonymi nie jest sztuką
Rządzić!- Strach dobrą jest nauką…    

Zabrali ich…

Zabrali ich, zabrali! Tej grudniowej nocy,
Wiele, wiele tysięcy! Niewoli prorocy,
Komunizmu naprawcy – patriotów pędzili
Z ich mieszkań prosto na śnieg i kolbami bili
Bosych, ledwie w koszuli – tak, jak ich zastali
W czasie snu.–O, janczary, ludzie duchem mali,
Cóż wy nieśliście Polsce? Krew , płacz i zgryzoty–
Czarną noc komunizmu i wzgórze Golgoty.
Wy, szermierze niewoli, świetnie uzbrojeni,
Aby zdusić miliony bezbronnych. Nie zmieni
Nas wasza przemoc, bracia zaprzedani władzy
Obcej i obcej sprawie – choć skuci i nadzy,
I na mrozie trzymani godzinami, bici.
A zniewolony naród z pęt wyrwane dłonie
Wzniesie Bogu w podzięce! –Żaden imperializm
Terroru nie trwał długo i ten w gruz się zwali:
I choć złamano w Polsce wolności sztandary,
Wierzę, że nowe wzniesie – ludów solidaryzm!

Grudzień 1981

Niepokornym, patriotom,
bojownikom o wolną i niepodległą Polskę
uwięzionym i internowanym
w nocy z 12/13 grudnia 1981 roku

Byłem wśród was…

Byłem wśród was. Zatkniętych jak czarne sztandary
Na metalowych prętach ogrodzenia. Szyby
Kopalni w tym dniu wyły – bolesnym milczeniem.
Ale radosne białka waszych oczu wtedy
Nie przeczuwały śmierci. Tliły się nadzieją
Wydartą własnej piersi i depczącą przemoc.
Nadzieją, którą ręce do was wyciągane
Matek, ojców i licznych obcych nieznajomych –
Wręczały wam w uścisku i w słowach: ”– Nie dajcie,
Nie dajcie się!…”. I była w tych słowach otucha
Silniejsza niż triumf zła, była wiara w miłość.
Braterstwo – ale nigdy w bratobójcze kule,
Którymi was zgładzono, nieposłuszni wojnie,
Niepokorni w miłości.

Kilka papierosów
Paczek dla was kupiłem i dzieciom odjętych
Garść cukierków wam dałem. Żartowałem z wami.
A nie minęła doba, gdy na was czołgami
Ruszono, na kopalnię! W tarcze uzbrojeni,
W pałki i karabiny, gotowi wykonać
Posłusznie każdy wyrok na każdym górniku
Albo inteligencie – bo żadna różnica! –
Zdrajcy Ojczyzny, ludu – jakby na ironię
Noszący polski mundur i milicją zwani,
Milicją, co narodu winna bronić! Dla nich
Liczył się rozkaz, a nie braterstwo i miłość.–
Ten wymysł chrześcijaństwa, zmurszałe idee,
Z których im grosz nie wpadnie do kieszeni. Boże,
Jak w jednym pokoleniu zgładzić w ludziach może
Komunizm – bratnią miłość! Boskie i człowiecze
Podeptać przykazania. Dziś zabito paru
Was, bezbronnych, w przyszłości może się zdziczenie
Azjatyckie rozplenić upojone władzą,
Przemocą ponad prawem, ponad szlachetnymi,
Ponad własnym narodem – o hańbo, bezwstydzie!
Gdzież rycerskość bez skazy tych polskich szermierzy,
Tak wielokroć w historii wzniośle opiewana?
Ale wy nie rycerze – bez Boga! Wy – ciury,
Siepacze, najemnicy wrogom zaprzedani
Narodu!

Gdy wspominam was dzisiaj, polegli,
Ciężko mi – to sumienie spać mi nie pozwala.
Myśl, że was nie ustrzegłem? – ja, obcy przechodzień,
Lecz tak samo obrońca godności człowieka
I wolności narodu! Dłoń waszą ściskałem
Solidarnie, gorąco. Dziś o wybaczenie
Was proszę, jeślim winien, jeśli ręce moje
Krwią waszą ubroczone. Haniebnie obmyte
Niewinną krwią dla wolnej Rzeczypospolitej!

2/3 stycznia 1882 r.
Godz. 4.20

Górnikom KWK „Wujek”, którzy bohatersko protestowali przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce – zastrzelonym, rannym i internowanym w grudniu 1981 roku.